Karta z historii Pomorza – 16 X 955 – Bitwa nad Raksą
Choć nazwa Pomorze pojawiła się w źródłach pisanych dopiero w 1046 roku („Annales Altahenses maiores” odnotowują Pomorzan i ich księcia Zemuzila), to nadbałtyckie ziemie Słowian były areną wielu ważnych zajść co najmniej od wcześniejszego stulecia. Zamierzamy w nowym cyklu przypomnieć zapomniane fragmenty dziejów Pomorza po obu stronach Odry, składające się na duchowo-materialne dziedzictwo kulturowe tej krainy historycznej. Będzie nas interesować zarówno wczesne średniowiecze z okresem plemiennym od X wieku, jak i czasy późniejsze, kiedy to na gruzach wspólnot etnicznych Słowiańszczyzny północno-zachodniej rozwijało się państwo Gryfitów trwające do XVII wieku.
Biorąc pod uwagę, że granicę zachodnią Pomorza (najpierw jako krainy geograficznej, następnie także Księstwa Zachodniopomorskiego) przez wieki wyznaczała Raksa (inaczej Reknica, obecnie Recknitz) oraz fakt, że dzisiaj przypada 1065 rocznica tego wydarzenia – chcielibyśmy z otchłani wieków przywołać bitwę nad tą rzeką.
Po kolejnych starciach na Słowiańszczyźnie Otton I, kontynuujący podboje swojego ojca Henryka Ptasznika, osiągnął tak dużą przewagę, by nie zadowolić się li tylko zgodą Słowian na płacenie kolejnego trybutu. Niemiecki władca inaczej widział pokój, bardziej na zasadzie całkowitego podporządkowania wschodnich sąsiadów saskiemu zwierzchnictwu. W związku z tym, z początkiem września 955 roku kolejna wyprawa przyszłego cesarza wkroczyła na Połabie. Koalicję antyniemiecką tworzyło wtedy większość Słowian północno-połabskich, a więc i Pomorzan (Wieletów, zapewne też Wolinian), za wyjątkiem Rugian. Dowództwo nad armią powstańczą objął obodrzycki książę Stoigniew. Wojsko Ottona I, które miesiąc wcześniej pokonało Węgrów nad rzeką Lach, prowadził margraf Geron, znany z realizowania ekspansywnej polityki czy chociażby otrucia trzydziestu książąt serbołużyckich, z którymi się układał.
Kampania jesienna wszędzie niosąc – jak podaje Widukind z Korbei w „Dziejach Sasów” – „zarzewie niszczycielskiego ognia”, dotarła do Raksy, w pobliżu której rozbiła obóz. Rzeka była bardzo trudna do przejścia ze względu na znaczne zabagnienie (wyznacznik krajobrazu Pomorza, na którego wzmiankowanie kilkakrotnie natrafiamy w kronikach). Ponadto oddziały Słowian wykorzystując zatrzymanie się wrogiego pochodu, broniły wszelkich dostępnych dróg i przepraw. Zatarasowano je ściętymi drzewami, by ograniczyć swobodę działania i odciąć najeźdźcom dogodne przejścia. Po wielu dniach obozowania, 15 października wysłali oni Gerona w charakterze posła do Stoigniewa, celem sprowokowania słowiańskich wojowników do wyjścia na otwartą przestrzeń. Słowianie w tym wypadku postawili na wojnę podjazdową i – jak byśmy dzisiaj powiedzieli – taktykę partyzancką.
Następnego dnia obie strony utrzymywały swoje pozycje, jednak Geron uprzednio zawarł sojusz z Rugianami. Wyspiarze w odległości mili na południe od niemieckiego obozu zbudowali na rzece trzy mosty („tres pontes”). Agresorzy w tym czasie pozorowali ruchy taktyczne w celu ściągnięcia na siebie uwagi istotnych sił słowiańskich, lecz główne wojska saskie rzucono do nowych przepraw. Niezaalarmowana w porę piechota Słowian musiała pokonać znaczny dystans o własnych siłach i nie zdążyła zapobiec atakowi rycerstwa stojącego już po drugiej stronie rzeki. Starcie okazało się opłakane w skutkach dla mniej zdyscyplinowanych obrońców, rozbitych w morderczej walce przez przeważającą konnicę przeciwnika. Stoigniew, obserwujący rozwój sytuacji z wysokiego wzgórza ze swoimi przybocznymi konnymi, zarządził odwrót. Słowiański wódz wycofując się sam wpadł w zasadzkę w lesie, gdzie został zabity. Jego ściętą głowę przywleczono przed oblicze Ottona I.
Widukind dodawał, że w głównym obozie Słowian, dokąd zapewne trafiły niedobitki, a za nimi pościg – „rzeź trwała do późnej nocy”. Następnego dnia rano głowę Stoigniewa zatknięto na palu oraz ścięto 700 jeńców. Pokazowa egzekucja miała poskromić innych Słowian przed odwetem i odrzuceniem saskiego panowania. Za sprawą tego okrutnego zwycięstwa Otton I zyskał sławę niepokonanego. Budząc trwogę, Saksonia zaskarbiła sobie nowych sojuszników wśród chrześcijańskich sąsiadów. Nawet kronikarz Thietmar, raczej wrogo nastawiony do Słowian, obwiniał o tę „tak wielką niegodziwość” Wichmana, będącego moralnym sprawcą tej wojny. Wcześniej wplątując ich w swoje rozgrywki polityczne, teraz zaś pozostawiając Słowian na pastwę losu, saski buntownik ze swoją drużyną szukał ocalenia w ucieczce z pola walki.
Na tym jednak nie koniec zmagań dwóch żywiołów. Rosnący w siłę pośród Słowian – Wieleci, a zwłaszcza Redarzy, nie złożyli broni i wznowili działania zbrojne. Dopiero po czterech latach stawiania oporu wdzierającym się na ich ziemie armiom, zapanował względny spokój. Z kolei następca Stoigniewa – Nakon, który w relacji Ibrahima ibn Jakuba z pobytu w krajach słowiańskich w latach 965-966 miał „nie ustępować ani znaczeniem, ani potęgą innym monarchom słowiańskim Bułgarii, Czech czy Polski”, prowadził politykę utrzymania pokoju za cenę uznania narzuconego zwierzchnictwa ottońskiego. Tak pokrótce wyglądał I etap podbojów cesarstwa przekraczającego Łabę i umownie zakończony nad Raksą.
Warto w tym miejscu przytoczyć jeszcze raz Widukinda. Pisząc już wcześniej, że „wojny z barbarzyńcami trwały długo” (mając na myśli całe Połabie do Odry), wystawił przy tej okazji jeszcze inne świadectwo Słowianom. Stwierdzał, iż „woleli oni jednak zginąć w wojnie niż [zawrzeć] pokój gardząc obcą władzą ponad swoją wolność. To jest gatunek ludzki hardy, nawykły do harówki, niewybredny w tym co je. A w tym, że dla nas [Sasów] oznaczają ciężkie brzemię, Słowianie upatrują powód do zadowolenia”. Podobnież charakteryzował Pomorzan Gall Anonim prawie dwa stulecia później, opisując kampanie pomorskie Bolesława Krzywoustego.
Podsumujmy jednak bitwę nad Raksą z 16 października 955 roku, będącą jednym z ważniejszych epizodów w relacjach na pograniczu dwóch kręgów kulturowych: germańskiego i słowiańskiego, która w dodatku rzutowała na sytuację polityczną na Połabiu i Pomorzu w kolejnych dekadach. Rok 955, choć wiązał się z miażdżącą przegraną, wprowadzał Słowian na szerszą dziejową scenę. Próby uzależnienia plemion bliżej Odry od imperatora nie przyniosły zamierzonych rezultatów w perspektywie czasowej, a chwilowa przewaga niemiecka coraz częściej tam gasła. Niemniej wobec szerzącego się ucisku na Słowiańszczyźnie, jak i pomni pogromu nad Raksą – już 28 lat po tej wielkiej bitwie Wieleci wywołali jedno z największych powstań, które praktycznie na półtora wieku zrzuciło niemieckie panowanie na słowiańskim Zaodrzu. O tej, jak również kilku innych częściach „Wielkiego Pomorza”, Gryfitach czy Kaszubi będziemy opowiadać w kolejnych odcinkach pomorskiej historii z MPŚ.